Grupa republikańskich liderów wraz z pięcioma osobami, które służyły jako sekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych lub przewodniczący rady doradców ekonomicznych, spotkały się w Białym Domie, by omówić pomysł wprowadzenia opłaty węglowej zastępującej obecne regulacje rządowe w celu zaadresowania zmiany klimatu.
Członkami nowo utworzonej Rady Przywództwa Klimatycznego (z ang. Climate Leadership Council) zostali James A. Baker, Henry Paulson, George P. Shultz, Marty Feldstein i Greg Mankiw. Rada proponuje eliminację prawie wszystkich polityk klimatycznych wprowadzonych podczas prezydentury Obamy. Jednocześnie chcą wprowadzenia rosnącej opłaty węglowej, która początkowo wynosiłaby 40 dolarów za tonę emisji gazów cieplarnianych i byłaby zwracana w formie kwartalnej wypłaty z rządowej instytucji ubezpieczeniowej (Social Security Administration) dla każdego Amerykanina.
Neutralna finansowo “opłata i dywidenda węglowa” od lat jest popularna wśród ekonomistów. Była mocno promowana przez wybitnych naukowców klimatycznych, takich jak były pracownik NASA – James Hansen, jednak nigdy wcześniej żaden z głównych liderów Partii Republikańskiej nie ogłaszał publicznie, że plany administracyjne są tak zgodne z zaleceniami świata nauki.
Wielu republikańskich kongresmenów otwarcie sprzeciwia się jakiemukolwiek podnoszeniu podatków. Prezydent Trump wielokrotnie podkreślił, że bardziej interesuje go promowanie wydobycia paliw kopalnych niż ograniczenie emisji dwutlenku węgla w Stanach Zjednoczonych. Zmiana oficjalnego stanowiska amerykańskich rządów daje nadzieję i siłę, by tworzyć niezależną energetycznie przyszłość.
James A. Baker i jego koledzy oszacowali, że typowa czteroosobowa rodzina dostałaby 2000 dolarów rocznie jako dywidendę. Środki pochodziłyby z pobieranych opłat w wysokości 40 dolarów za tonę emisji. Według planu opłata ta byłaby regularnie podnoszona, co jednocześnie zwiększałoby kwotę wypłacaną każdemu Amerykaninowi. To naturalnie stworzyłoby wolę wyborców dla coraz ostrzejszej polityki klimatycznej. Grupa oszacowała również, że proponowana opłata jest progresywna u podstaw, bo każdy dostawałby tę samą ilość pieniędzy niezależnie od zarobków. To w szczególności polepszyłoby dochody osób mniej zamożnych.
Wprowadzenie opłaty i dywidendy węglowej w Stanach Zjednoczonych byłoby mocnym sygnałem dla innych krajów i ogromnym postępem w realizacji postanowień porozumienia paryskiego.
Na podstawie artykułu z The Washington Post