Prezydent Joe Biden już kilka godzin po zaprzysiężeniu wprowadza serię rozporządzeń mających na celu rozwiązanie kryzysu klimatycznego. Stany Zjednoczone ponownie przyłączą się do międzynarodowych wysiłków na rzecz utrzymania zmiany klimatu pod kontrolą. Wcześniej USA – drugi co do wielkości na świecie emitent gazów cieplarnianych został wycofany z umowy paryskiej przez Donalda Trumpa.
Niektórzy powiedzą, że każdy ma prawo robić to co chce, na przykład palić węglem w piecu. Każdy ma prawo żyć. Tu pojawia się problem. Kiedy działanie jednej osoby zagraża życiu innej osoby, musimy ograniczyć prawo do wolności i postawić na obowiązek poszanowania praw innych ludzi. Kiedy nasza akcja bezpośrednio wpływa na drugą osobę potrafimy zachować się odpowiedzialnie. Łatwo wyobrazić sobie reakcje otoczenia jakbyśmy biegli na przystanek z nożem w ręce. Nieco trudniej eliminować mniej widoczne zagrożenia. Kiedy palę w piecu węglem, emitowane gazy cieplarniane pogarszają sytuację globalnego ocieplenia, przez co setki rodzin ucierpią w wyniku powodzi. Ciężko powiedzieć, że ta jedna konkretna bryła węgla spowodowała tą jedną konkretną suszę, co zrujnowało plony konkretnego rolnika i doprowadziło jego rodzinę na skraj ubóstwa. Rozumiemy, że jesteśmy współwinni. Jakbyśmy wybrali przyjazną środowisku alternatywę, konsekwencje zmian klimatycznych byłyby łagodniejsze.
Amerykanie zostali wyzwoleni z niezdrowego przywiązania do paliw kopalnych. Możemy oczekiwać dynamicznego rozwoju nowoczesnych rozwiązań energetycznych. Już dziś Tesla podbija rynki całego świata, a co dopiero będzie ze wsparciem rządu. Dziękujemy prezydentowi Stanów Zjednoczonych za szybkie działanie w sprawie, która nie może czekać.